sobota, 28 września 2013

Alina Janowska, Roxette, Jim Davis

Dziś początek nie będzie wesoły. Nie tak dawno temu opisywałam podpis Pani Teresy Szmigielówny - starszej pani i fantastycznej aktorki, której choroba odbiła się nawet na charakterze pisma. Dostałam go w połowie sierpnia, a miesiąc później dowiedziałam się, że zmarła. I wiecie co? To było bardzo, bardzo dziwne uczucie. I nie zaliczyłabym go do tych przyjemnych.
No dobra, a teraz zadanie za miliard punktów: jak tu wybrnąć z tego nieciekawego początku?


Wysłałam: 04.08.2013r. LOR, SASE, 2 fotografie
Czekałam miesiąc, dostałam obie fotografie podpisane na odwrocie.
Adres: prywatny (Nie proście mnie o niego. Jest naprawdę łatwy do znalezienia).

Jeśli mam być szczera, to od najmłodszych lat nie pałałam do tej pani jakąś wielką sympatią, ba! Można powiedzieć, że się jej bałam. Wszystko dlatego, że w pewnym serialu na Z. grała - nie ukrywajmy - prawdziwą zołzę (o ile dobrze pamiętam, moja pamięć bywa wszak zawodna). Z czasem nabrałam do niej nie tylko sympatii, ale i ogromnego szacunku. Za osiągnięcia artystyczne, powstańcze, życiowe...
Dedykacje są trochę rozmazane, ale to nic. Całość da się rozczytać, a autografy są nienaruszone. Na pierwszej fotografii pani Alina podpisała się dwoma nazwiskami, na co wpadłam dopiero po kilku minutach...
Polecam film "Niezawodny system". Owszem, fabularnie dość przeciętny, ale za to duet Janowska-Siemion - fantastyczny.


Autograf pochodzi z wymiany z Alicją, której bardzo dziękuję.

Czy wspominałam już kiedykolwiek, jak bardzo kocham lata osiemdziesiąte? Nie? Och, kocham. I chociaż lata osiemdziesiąte to tylko niewielka część z ich twórczości, chociaż to te późniejsze dekady przyniosły im ogromną sławę i sukces (i wielką kasę, nie oszukujmy się), to jednak dla mnie Roxette = 80's. Nierozerwalnie.


Wysłałam: 17.08.2013r. LOR, SASE, zdjęcie
Czekałam 20 dni, dostałam podpisaną wcześniej fotografię (pre-signed) i wysyłany wszystkim list.
Adres: 
c/o Paws Inc.
5440 E.Co.Rd. 450N
Albany, IN 47320
USA

Garfield to mój pies. Serio. No, może nie całkiem. Mój pies też jest gruby i leniwy, ale nie wiem, czy na tyle przebiegły, co Garfield... Ale jakby nie było, ten rudy kocur to spora część mojego dzieciństwa i zawsze mu kibicowałam (nie lubiłam Johna, ciepłe kluchy a nie facet).

Dobra, na koniec najbardziej oklepany numer Roxette, ale mam do niego straszną słabość. To takie babskie.



Pozdrawiam
M.J.

12 komentarzy:

  1. Gratuluję serdecznie, szczególnie podpisu pani Aliny, uwielbiam ją to świetna aktorka, na prawdę gratuluję ;)!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje gratulacje !
    Wszystkie podpisy świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, Roxette! Też lubię!
    Wg jak można nazwać psa imieniem kota?
    Okej,no to trzymaj ode mnie mega wypasionego hot-doga! A co!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje :) zapraszam http://grafki-aniula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulejszyn! Piękne sukcesy, jak to u Ciebei zwykle bywa :P .. u mnie ostatnie 9 tygodni było pusto .. ale wczoraj coś przyszło! Finally :D .. zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń