wtorek, 5 listopada 2013

Ewa Wencel

Piszę do Was stosunkowo szybko, bo i mam ku temu powody. Listo-pad, jak sama nazwa wskazuje, zaczął mi się bardzo przyjemnie. No, przynajmniej pod pewnymi względami.
Chciałam zaczekać, opisać Wam bombę, petardę, istny fajerwerk, ale niestety, nic takiego w mojej skrzynce póki co się nie znalazło. I jak znam swoje parszywe szczęście, pewnie nie znajdzie. Wszyscy dostaną odpowiedź z tych adresów, oprócz mnie. Tak, ja i mój wrodzony optymizm.


Wysłałam: 5.02.2013 LOR, SASE, fotografię
Czekałam prawie dziewięć miesięcy, dostałam swoją fotografię podpisaną z dwóch stron.
Adres: Teatr Kwadrat.

Pragnę zwrócić Waszą uwagę na datę obok podpisu. A teraz porównajcie z datą tego posta. Osiem i pół miesiąca, przy czym na kopercie pieczątka jest październikowa. Najwyraźniej Pani Ewa ma bardzo głęboką torebkę. ;)
Ale nic to. Warto było. Bardzo, bardzo ją lubię. Za wszystko. Za odgrywanie jednej z najbardziej życiowych postaci w moim ulubionym "Czasie Honoru" (który, nawiasem mówiąc, przestałam oglądać jakiś czas temu), za dubbing Dolores Umbridge, obrzydliwej, różowej jędzy, której nienawidzą wszyscy ludzie, którzy kiedykolwiek przeczytali choć stronę "Zakonu Feniksa", za "Plac Zbawiciela", którego jeszcze nie widziałam, ale mam zamiar obejrzeć ze względu na nią, i nie mówcie mi, że ten ostatni argument nie ma sensu.
Czekajcie na bombę.

Pozdrawiam
M.J.

7 komentarzy:

  1. Serdecznie gratuluję! :)
    Zawsze trzeba być cierpliwym! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna aktorka! gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, też czekałem długo na jej podpis, najwidoczniej nie spieszy się jej z wysyłaniem, woli poczekac na większą ilość ;) Też ją strasznie uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje !!
    Długo musiałaś czekać, ale zawsze się opłaca :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratki ! :) Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń