środa, 27 lutego 2013

Otylia Jedrzejczak, Artur Zmijewski

Witajcie, moi najukochańsi!
Okej, trochę się podlizuję. Nie było mnie tu jakiś czas i mam nadzieję, że Ci, którzy jeszcze ostali się w skromnych szeregach moich czytelników, jakoś mi to wybaczą.
Jak widać na załączonym obrazku, mam dobry humor. Ale jak tu nie mieć? Pogoda jest tak wspaniała, tak ciepła, tak bosko... pachnąca, że uśmiech sam wprasza się na twarz.
Ach, zapomniałam o najważniejszym. Dziękuję, bardzo dziękuję za ten odzew. Skromny, ale cudowny! Cały czas zachęcam do przekazywania 1% podatku na Stowarzyszenie im. Św. Łukasza, wszystkie informacje w poście niżej.


Wysłałam: 20.09.2012r. LOR, SASE, zdjęcie
Czekałam 4 miesiące i 2 tygodnie, dostałam swoje zdjęcie podpisane i dwa dodatkowe zdjęcia od Pani Otylii.
Adres: O nie, aż tak dobrego humoru nie mam. ;)

Ja i sport może nie idziemy ze sobą w parze (chociaż wiele mu ostatnio zawdzięczam), ale bez przesady, nawet ja mam swoich ulubieńców... Między innymi naszą "Motylię", dzięki której tak wiele razy "Mazurek Dąbrowskiego" rozbrzmiewał na najważniejszych światowych imprezach.
Adresu Wam nie podałam i mam nadzieję, że mnie nie ukamienujecie. Po prostu nie wiem, czy adres na który pisałam jest jeszcze aktualny (podejrzewam, że niekoniecznie).



Wysłałam: 13.01.2013r. LOR, SASE, zdjęcie
Czekałam 3 tygodnie.
Adres:
Agencja L*Gwiazdy
ul. Chełmska 19/21,
bud. "LIPSK", pokój 400
00-724 Warszawa

Gdybym była facetem (rozwiewam wszelkie wątpliwości: nie, nie jestem. Przy okazji pozdrawiam wszystkich, którzy oglądali w poniedziałek wieczorem film dokumentalny o facecie w ciąży. I nie mam pojęcia co to ma do rzeczy.) to chciałabym starzeć się tak jak on. W mojej osobistej liście TOP 10 Facetów jak wino Artur Ż. okupuje jedną z czołowych pozycji. No i oczywiście jest fantastycznym aktorem.

Pozdrawiam
M.J.

środa, 13 lutego 2013

Okaż serce!

Witajcie. Dziś notka bez autografu, za to z ogromną prośbą. Zatrzymaj się więc na chwilę i przeczytaj, to przecież nie boli.
Z niemałym zdziwieniem i jeszcze większą radością zauważam, że całkiem sporo Was tu zagląda. Bardzo serdecznie za to dziękuję. Czas najwyższy jakoś to wykorzystać.

Każdego roku Wy lub Wasi rodzice (w zależności od tego, w jakim jesteście wieku) możecie oddać jeden procent swojego podatku na jakąś instytucję. Proponuję, żeby w tym roku było to stowarzyszenie wspierające hospicjum.


Spędziłam kilka chwil w tym hospicjum, rozmawiałam z podopiecznymi, pomagałam personelowi. I wiecie co? Nie ma nic gorszego od choroby i samotności, a ich połączenie jest morderczą mieszanką. Nie życzę nikomu ani jednego, ani drugiego. W hospicjum jest jednak kilka osób, które do rozmowy mają tylko pielęgniarkę czy wolontariusza.


Nie będę Was do niczego namawiała. To jest tylko prośba, propozycja. Oddaj swój jeden procent, albo powiedz komuś innemu, żeby to zrobił. Jeśli jest już za późno - mam nadzieję, że ten obrazek utkwi Ci jakoś w pamięci i wrócisz do niego za rok. Pieniądze zawsze się przydadzą.

Z góry dziękuję - w imieniu swoim, Stowarzyszenia i podopiecznych hospicjum.
Więcej o nich: TUTAJ

Pozdrawiam
M.J.

środa, 6 lutego 2013

Lindsey Shaw, Sarah Connor, Rupert Graves

Zwlekałam z tą notką, ponieważ nie miałam pojęcia, czy będę miała co opisywać w przyszłości. Gdy wróciłam w weekend do domu (na dwutygodniowe ferie! <3 ) okazało się, że... skrzynka dla mnie była pusta. Jednak do wtorku listonosz postanowił mi to jakoś wynagrodzić i przyniósł mi materiałów do opisywania na co najmniej dwie notki... :>

Wysłałam: 29.12.2011 (!) LOR, SAE, zdjęcie
Czekałam rok i niecały miesiąc, dostałam podpisane zdjęcie i przemiły list.
Adres:
Cutler Management
165 Little Park Lane
Los Angeles, CA 90049
USA

Lubię ją w "Pretty Little Liars", ale moje serce podbiła w "Zakochanej złośnicy" (wersji serialowej). Była jedną z bardzo niewielu zalet tej produkcji, była po prostu cudowna! Zagrała zupełnie inaczej niż Julia Stiles w filmowej wersji (ach, ten uśmiech Heatha Ledgera...), ale w tym chyba cały urok - stworzyła zupełnie nową wersję Kat.
No i napisała mi liścik! Przemiły, stosunkowo długi i wyczerpujący. Nawiązała do mojego listu, co oznacza, że go przeczytała (nie ma żadnej pewności, że robią to wszyscy celebryci...). Już myślałam, że się nie doczekam tego podpisu, ale chyba wracają moje zdolności "wywoływania" autografów. ;)

Wysłałam: 23.12.2012r. LOR, SAE, zdjęcie
Czekałam ok. miesiąca, dostałam dwa podpisane zdjęcia.
Adres:
S. C. Fantertainment
Postfach 3053
30030 Hannover
Germany

Na drugiej fotografii podpis może być słabo widoczny - w rzeczywistości wygląda to przejrzyściej.
Lubię ją. Tak, to bardzo odkrywcze stwierdzenie, zważając na fakt, że nie piszę próśb o podpis do osób, których nie znam bądź nie lubię. Ale poważnie, pamiętam jak za młodu (czytaj: w podstawówce, jeżu, kiedy to było) siedziałam u babci, wpatrywałam się w telewizor i słuchałam jej piosenek. Wtedy nawet Pewna Stacja Telewizyjna nadawała całkiem normalną muzykę. Okej, koniec tych sentymentalnych smętów.


Wysłałam: 28.12.2012r. LOR, SAE, zdjęcie
Czekałam 27 dni.
Adres:
United Agents Ltd.
12-26 Lexington Street
London, W1F 0LE
United Kingdom

Kolejny podpis z sherlockowej kolekcji. Być może nadużywam tego stwierdzenia, ale uwielbiam go w roli inspektora Lestrade. Razem z Benedictem, tytułowym Sherlockiem i Martinem (doktorem Watsonem) tworzą tak magiczne, chemiczne, lepkie trio (jakkolwiek to zabrzmiało) jakie tylko można sobie wymarzyć. Jeszcze raz polecam wszystkim "Sherlocka", doskonały serial BBC.
PS czy zna ktoś adres na plan tego serialu? Bardzo, bardzo proszę o kontakt w tej sprawie.

Ach, zapomniałabym. Kilka notek temu stuknęło nam... mnie... temu blogowi kilka jubileuszy: trzechsetny autograf (którego nie udało mi się jednak zdobyć w 2012...), piętnaście (a teraz już nawet szesnaście, łał!) tysięcy wyświetleń bloga. Z tej właśnie okazji, chciałabym, hm, hm, hm... No, dziękuję wszystkim zebranym, i tak dalej, i tak dalej... Jesteście naprawdę świetni. :)

Pozdrawiam
M.J.