środa, 30 stycznia 2013

Beata Tyszkiewicz, Robert Gawlinski, Maja Szymanowska

Wszyscy czegoś się uczą, a ja niezmiennie zachodzę w głowę: CZEGO? 
Jestem chyba jedyna osobą, która ma ochotę gdzieś wyjść. A co tam, idę jutro na zakupy. Odreaguję.

Podpis ten otrzymałam z wymiany z Krzysztofem, któremu po raz kolejny bardzo dziękuję. :)
Ją właśnie mam na myśli, kiedy myślę o kobiecie z klasą.


Podpis został zdobyty osobiście w Tesco na Kabatach podczas zbiórki żywności dla psiaków z biednych schronisk. O akcji dowiedziałam się przypadkiem, chwała Facebookowi! Tak, w końcu do czegoś się przydał. Jak widać, oprócz szerzącej się głupoty można tam znaleźć coś ciekawego. :)
Dorzuciłam swoje dwa grosze (albo, jak kto woli, dwa kilo) do zbiórki i przy okazji zdobyłam podpis Roberta, który jest niesamowicie dobrym, ciepłym człowiekiem i którego uwielbiam zarówno solo, jak i w Wilkach. Co ciekawe, bardziej od nowego autografu ucieszył mnie fakt, że pomogłam tym zwierzakom. Byłam kilka razy w biednym schronisku i uwierzcie mi, do dziś na to wspomnienie mam ciarki na plecach. Czy to znaczy, że jednak tlą się we mnie jakieś uczucia?!


Podpis otrzymałam w prezencie od mojej koleżanki Viki, którą obiecałam pozdrowić, co też czynię. ;)
Okej, nie mam zielonego pojęcia kim jest ta dziewczyna. Jak wspomniałam wcześniej, podpis ten jest prezentem, więc w najbliższej wolnej chwili postaram się zapoznać z dokonaniami Mai.


Pozdrawiam
M.J.

piątek, 25 stycznia 2013

Kabaret Limo, Aaron Eckhart, Janusz Gajos

Nie smarkam, nie trzęsę się z zimna, nie jestem zachwycona jedną z nowych piosenek Bon Jovi, nie powinnam się uczyć do egzaminów, nie napiłabym się gorącej herbaty, nie zjadłabym czegoś świeżego i bardzo owocowego i wcale nie jestem sarkastyczna.
Witam wszystkich bardzo, bardzo. U mnie jak zwykle o tej porze roku dwadzieścia stopni na minusie, a szok termiczny robi swoje. Idę zaraz pod zimny prysznic, coby się bardziej zahartować. No i zimne prysznice są takie fajne. <3

Wysłałam: 21.12.2012r. LOR, SASE
Czekałam ok. 17 dni, dostałam pocztówkę podpisaną przez wszystkich członków kabaretu.
Adres:
Agencja Artystyczna Antrakt
Osowiec
ul. Kalinowa 2b
96-321 Żabia Wola

Okej, wstawię teraz coś totalnie ogranego i oklepanego, ale cały czas uwielbiam ten skecz. Serio.


PS Wiecie, że Pani Smaruj-Rogala istnieje naprawdę? ;)


Wysłałam: 7.05.2012r. LOR, SAE, zdjęcie
Czekałam osiem miesięcy, dostałam swoje zdjęcie niepodpisane + duże (prawie A4), podpisane zdjęcie od Aarona.
Adres: 
c/o Hirsch Wallerstein Hayum Matlof Fishman Llp
10100 Santa Monica Boulevard
Suite 1700
Los Angeles, CA 90067
USA

Uwielbiam go. Wiem, że nadużywam tego zwrotu, ale jestem zauroczona każdą z odgrywanych przez niego postaci. Nim. Straciłam już wszelkie nadzieje na uzyskanie tego podpisu, a tu proszę. Chyba wróciły moje nadnaturalne zdolności przywoływania autografów, bo myślałam sobie ostatnio o pewnych dwóch osobach (Aaron był jedną z nich), a po powrocie do domu znalazłam ich podpisy w swoim biurku... ;)

Wysłałam: 21.12.2012r. LOR, SASE, 2 zdjęcia
Czekałam miesiąc.
Adres: 
Teatr Narodowy
Plac Teatralny 3
00-077 Warszawa

Pierwszy "dopłacony" podpis w tym roku... Zastanawiam się, czy te wysłane podpisy ileś czasu wstecz jeszcze do mnie wrócą, czy może utkną gdzieś we wszechświecie z racji głupich pięciu groszy - a raczej ich braku - na znaczku.
Deszcze niespokojne potargały sad. To tak a'propos autografu.
Dobra, nie zwracajcie uwagi na to, co piszę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spałam.

Pozdrawiam
M.J.

piątek, 18 stycznia 2013

Anna Mucha, Olaf Lubaszenko, Katarzyna Grochola

Niech ktoś za mnie zda łacinę, co? I sprzątnie sól drogową ze wszystkich możliwych chodników i przejść dla pieszych. I wywalczy zwrot pieniędzy za kupiony kiedyś bubel. A na koniec niech mi ugotuje coś pysznego, bo jestem głodna, a nie mam czasu ani ochoty iść do sklepu.
A już tak poza tym, na psychiczne zmęczenie kobiety najlepszym lekarstwem chyba naprawdę są zakupy (a nawet ich brak). Od samego oglądania zrobiło mi się znacznie lepiej, ale i tak uległam i kupiłam kilka drobiazgów...
Okej. Czas na autografy.


Podpisy Ani Muchy i Olafa Lubaszenki zdobył dla mnie powszechnie znany, lubiany i poważany Dejw, któremu po raz kolejny dziękuję.
Podpis Ani Muchy już raz został mi wysłany, ale że niezbadany są wyroki PP, to list ten utknął gdzieś we wszechświecie. Kolega Dave był tak miły, że wysłał mi drugi podpis aktorki, a w ramach rekompensaty dołączył też podpis Pana Lubaszenki.



Podpisy Pani Katarzyny Grocholi zdobyłam osobiście po spotkaniu w Empiku.

M.J.: Ma Pani dla mnie jakąś radę na mocny debiut?
K.G.: Tak, napisać książkę i wysyłać ją do wydawnictw.

Podążając tą jakże odkrywczą (niemniej, trafną i przydatną) radą... drogie wydawnictwa, nadchodzę! Kiedyś.

Pozdrawiam
M.J.

sobota, 12 stycznia 2013

Kenneth Branagh, Maria Pakulnis

No dobrze. Nie mam natchnienia, weny, pomysłu, inspiracji i tego typu innych rzeczy, więc notka będzie bez polotu. Ale.
Jestem prawdziwie dumna i szczęśliwa z naszych polskich skoczków, z naszych polskich kibiców i z naszych polskich zawodów. To był cudowny weekend, z resztą... jak to zwykle u nas bywa. ;) Dodam też, że zawody w Zakopanem od lat stoją tuż za koncertem Bon Jovi na mojej prywatnej liście marzeń, mrzonek i życzonek, więc tuż po powrocie z Gdańska biorę się za intensywne obmyślanie niecnego planu zrealizowania punktu numer dwa. Zdradziłam się, pewnie się nie spełni [sic!].


Wysłałam: 14.10.2012r. LOR, SAE, zdjęcie.
Czekałam: Dwa i pół miesiąca.
Adres:
c/o Fishmonger Films
Studios Road
Shepperton
Middlesex
TW17 OQD
United Kingdom

Ukochany Profesor Lockhart, ale równie genialny w "Moim tygodniu z Marilyn", jako Sir Laurence Olivier. I w "Hamlecie". I w ogóle go uwielbiam. I polecam. I tyle. 


Wysłałam: 20.11.2012r. LOR, SASE, zdjęcie.
Czekałam: Miesiąc i tydzień.
Adres:
Teatr Komedia
ul. Słowackiego 19a
01-592 Warszawa

Cudowna, ciepła osoba ale też bardzo dobra aktorka. Na dodatek napisała mi taaaką miłą dedykację! Pamięta skąd pochodzi, nie wypiera się tego, a ja to bardzo w ludziach cenię. Przy okazji - jej rodzinne Giżycko jest piękne i wspaniałe, zapraszam i gorrąco polecam jako miejsce na letni wypoczynek. ;)

No to byłoby na tyle.
A tak przy okazji: czy to możliwe, że w tym miesiącu nie ma żadnego spotkania w Empiku? :<

Pozdrawiam
M.J.

czwartek, 3 stycznia 2013

Maciej Malenczuk, Witold Pyrkosz, Kate Winslet (PP)

Piszę notkę, bo mnie nosi. Nosi mnie, bo ktoś obiecał mi niespodziankę. Kocham niespodzianki, ale nie mogę się ich doczekać. Oprócz tego mam depresję, bo od dwóch dni moja skrzynka świeci pustkami i zaczynam się martwić, że nowy listonosz poszedł sobie na urlop. Słowem: witam w nowym roku. Roku, w którym za dziesięć listów do Europy zamiast trzydziestu zapłacę pięćdziesiąt złotych, atrakcyjnych adresów nie ubywa, a wręcz odwrotnie. Ale to nie jest blog o tym, że na świecie, a co za tym idzie (uwaga, nowość) także w Polsce, jest źle i okropnie. Cóż, jeszcze nie. Blog ma nieco inną tematykę, więc pora skończyć wylewać swoje gorzkie żale.


Podpis Macieja Maleńczuka (którego kocham i wielbię) otrzymałam z wymiany z Michałem, któremu po raz kolejny dziękuję (a jeśli dotąd tego nie zrobiłam - dziękuję po raz pierwszy).

W celu rozwinięcia myśli, a właściwie mojego miłosnego wyznania, dodam, że byłam na koncercie tego Pana jakiś czas temu i byłam oczarowana. Kto będzie miał okazję, serdecznie polecam. Nie sugerujcie się występami na sylwestrach, festiwalach czy innych telewizyjnych głupotach, idźcie bez wahania. Jego talent, charyzma i teatralność są absolutnie nie do podrobienia, leją się ze sceny litrami. Hm, no to tyle.




Oryginalny podpis Pana Witolda Pyrkosza oraz nadrukowany podpis mojej ukochanej Kate Winslet otrzymałam od mojej drogiej koleżanki Viki, której po raz kolejny bardzo dziękuję. ;)



Okej, nie mogę Was wypuścić bez tego. Nie w notce z Maciejem M.


Pozdrawiam
M.J.